07-09-2008 21:37
Wypad do Płocka i koncert Theriona
W działach: Takie tam o muzyce, takie tam | Odsłony: 1
Do teraz niepojętym dla mnie jest to, jak to się stało, że Therion przyjechał do Polski na Płock Cover Festiwal, by u boku Roberta Janowskiego (:P) zagrać jedyny w tym roku koncert, no ale cóż wiele jest na tym świecie rzeczy niewyjaśnionych więc i to niech takie pozostanie...
Płock jest miastem leżącym w środku Polski, jednak patrząc na liczbę kolejowych połączeń można by pomyśleć, że jest to koniec świata a nawet i jeszcze dalej. Znalezienie dobrego zugu graniczy z cudem, dlatego też podróż (z dwoma przesiadkami!) w jedną stroną zabrała mi 'raptem' siedem godzin. Samo nasze stołeczne miasto okazało się niezwykle fajnym miejscem, pełnym ciekawych miejsc w których odkrywaniu wydatnie pomógł nam Radnon, który w roli przewodnika spisał się zawodowo :)
Zwiedzanie Płocka, zwiedzaniem ale faktem niezaprzeczalnym jest to, że do Orlen City przyjechałem na koncert Theriona. Po dotarciu na miejsce gigu ulokowaliśmy się gdzieś pod sceną a do występu przygotowywał się Robert Janowski i jego ekipa (głównie składająca się z bandu znanego z "Jaka to melodia?" :P). Obawiałem się, że tłum spragniony szwedów, zje Roberta na śniadanie, ten jednak jakoś obronił się swoja muzyką - zagrał przyzwoicie i... tyle :P
Przez kolejne półgodziny techniczni - wśród których znalazł się nawet Havoc z Blindead - uwijali się wokół garów i wioseł gwiazd wieczoru aż w końcu... zaczęło się. Polecieli samymi standardami. Usłyszeć się dało The Rise Of Sodom And Gomorrah, Ginnungagap, Asgard, Flesh of the Gods świetne Son Of The Staves Of Time z ostatniego krążka czy też w końcu Typhon na którym już zupełnie nie miałem litości ani dla gardła ani dla szyi :) Ogólnie koncert był naprawdę zacny, Christoffer - z króciutkimi włosami - wespół z nowym wioślarzem i basistą tworzyli doskonałe tło dla świetnych wokali Snowy'ego, Thomasa no i przede wszystkim dwóch pań, Katariny i - rewelacyjnej pod każdym względem Lori (z ciemnymi włosami w których wygląda lepiej) xD Nagłośnienie było naprawdę dobre i tylko podczas Lemurii gitara akustyczna się buntowała przez co pieśń trzeba było lekko zmodyfikować. Czyli krótkim słowem podsumowania było masakrycznie dobrze i pierwszy - na żywo (w końcu :P) - kontakt z Therionem był jak najbardziej udany!!
A teraz lecę w końcu się wyspać ^^
Płock jest miastem leżącym w środku Polski, jednak patrząc na liczbę kolejowych połączeń można by pomyśleć, że jest to koniec świata a nawet i jeszcze dalej. Znalezienie dobrego zugu graniczy z cudem, dlatego też podróż (z dwoma przesiadkami!) w jedną stroną zabrała mi 'raptem' siedem godzin. Samo nasze stołeczne miasto okazało się niezwykle fajnym miejscem, pełnym ciekawych miejsc w których odkrywaniu wydatnie pomógł nam Radnon, który w roli przewodnika spisał się zawodowo :)
Zwiedzanie Płocka, zwiedzaniem ale faktem niezaprzeczalnym jest to, że do Orlen City przyjechałem na koncert Theriona. Po dotarciu na miejsce gigu ulokowaliśmy się gdzieś pod sceną a do występu przygotowywał się Robert Janowski i jego ekipa (głównie składająca się z bandu znanego z "Jaka to melodia?" :P). Obawiałem się, że tłum spragniony szwedów, zje Roberta na śniadanie, ten jednak jakoś obronił się swoja muzyką - zagrał przyzwoicie i... tyle :P
Przez kolejne półgodziny techniczni - wśród których znalazł się nawet Havoc z Blindead - uwijali się wokół garów i wioseł gwiazd wieczoru aż w końcu... zaczęło się. Polecieli samymi standardami. Usłyszeć się dało The Rise Of Sodom And Gomorrah, Ginnungagap, Asgard, Flesh of the Gods świetne Son Of The Staves Of Time z ostatniego krążka czy też w końcu Typhon na którym już zupełnie nie miałem litości ani dla gardła ani dla szyi :) Ogólnie koncert był naprawdę zacny, Christoffer - z króciutkimi włosami - wespół z nowym wioślarzem i basistą tworzyli doskonałe tło dla świetnych wokali Snowy'ego, Thomasa no i przede wszystkim dwóch pań, Katariny i - rewelacyjnej pod każdym względem Lori (z ciemnymi włosami w których wygląda lepiej) xD Nagłośnienie było naprawdę dobre i tylko podczas Lemurii gitara akustyczna się buntowała przez co pieśń trzeba było lekko zmodyfikować. Czyli krótkim słowem podsumowania było masakrycznie dobrze i pierwszy - na żywo (w końcu :P) - kontakt z Therionem był jak najbardziej udany!!
A teraz lecę w końcu się wyspać ^^