Reinventing the Tales

Wytrwałość popłaca!

Na fali entuzjazmu wywołanego "The Wolf Among Us" od Telltale Studios chwyciłem za komiksowy pierwowzór, "Fables/Baśnie".

I jedno bez wahania (po 6 tomach serii) mogę stwierdzić: dzieło Billa Willinghama jest jak drużyna Manchesteru United z tego sezonu, ich forma jest diabelsko niestabilna i w najmniej oczekiwanych momentach potrafi spłatać figla. Szczęściem jednak ostatnie zeszyty (w tym kapitalne "Homelands") przypominają bardziej magiczny sezon 98/99 a heroiczne przygody bohatera (o którym dotychczas można było co najwyżej myśleć podobnie jak Pinokio: "nice, nerdy bookworm office drone with delusions of musical talent") wracającego do świata Baśni porównać można do niepowstrzymanego rajdu Ryana Giggsa z meczu przeciwko Arsenalowi.

To właśnie "Homelands" pełne świetnych grafik (kapitalny Mark Buckingham), płynnie poprowadzonej historii, wartkiej akcji stały się gwarantem tego, że nie porzucę serii. Wcześniej takiego zamiaru też raczej nie miałem, ale i entuzjazm był powiedzmy sobie umiarkowany. Teraz jednak po zdecydowanej zwyżce formy, ciekawość jak dalej potoczą się losy Fabletown jak i Homelands po prostu zżera!  Tym bardziej, że w końcu dowiadujemy się kim jest Adwersarz - albo lepiej to ujmując: upewniamy się, że nasze przypuszczenia były prawdziwe ;) Pozostając jeszcze chwilę przy peanach nad szóstym tomem muszę przyznać: mało jest potrzebne by na mojej twarzy zagościł wielgachny uśmiech, a tutaj wystarczyły trzy proste słowa: Big Walter Horton :) Rzecz tak mała, można by pomyśleć nieistotna, ale ich wypowiedzenie i kontekst sprawiły mi taką frajdę że hoho.

Rozgaszcając się w Fabletown zastanawiam się tylko: czy kiedykolwiek powstanie film fabularny? Temat jest przedni a scenarzystów, reżyserów, aktorów którzy odnaleźli by się w takiej stylistyce nie brakuje, więc może? Fajnie by było!