Polcon 2009
W działach: takie tam | Odsłony: 2
Niecałe 5 godzin w pociągu zleciały tak szybko że nim się obejrzeliśmy wysiedliśmy na Łodzi Kaliskiej skąd przyłączając się do sporej grupki z Poznania udaliśmy się na tramwaj i wyruszyliśmy na finalne miejsce całej eskapady.
Na miejscu, w cieniu jakże urokliwego komina rodem z Czarnobyla rozprawiliśmy się z akredytacją (kolejka mogłaby konkurować z tą z tegorocznego Pyrkonu ;-)) i rozlokowaliśmy się w salach współnych...
W międzyczasie dojechał iron_master i Corrick z którymi stworzyliśmy trzon całej konwentowej ekipy. A potem... potem wszystko zaczęło toczyć się tak szybko że nie sposób tego teraz ogarnąć. No, ale spróbować zawsze warto.
Na pierwszy ogień poszedł konkurs wiedzy o Crpg - podejście trzecie i niestety okazało, żę w naszym przypadku nie do trzech razy sztuka :P Pozostając przy konkursach - w innych konkursach w końcu (!) udało mi się (a także ironowi, Corrickowi i pewnej przesympatycznej niewiaście (wybacz że z głowy wyleciało mi imię) zająć miejsca na podium: w kokursie Kingowym trzecia w konkursie wiedzy o Forgottenach drugie (Urko prowadząc na pewno doszedł do wniosku że trudne pytania tak naprawdę Trudnymi pytaniami rzadko bywają ;P).
Gamesroom mieszczący się w hali MOSiRu był jednym z miesc gdzie spędziliśmy dość dużo czasu. A wszystko to dzięki pewnej grze na D która nas dosłownie Zdominionowała ;D Tak, Dominion okazał się prawdziwym hitem i nie dziwię się tym wieściom z Płotkonu ;-)
Ogólnie wybór gier naprawdę spory a cała część hal przeznaczona na palnszówki była pełna niemal 24/h. W tym samym budynku znajdowały się równiez pomieszcania dla fanów konsolówek, star warsów i bitewniaków (ponoć w czasie trwania konu obdywał się tam największy na świecie turniej w Warmłotka) czy w końcu pecetów - można było pograć w Dragon Age, którego premiera dopiero na jesieni (swoją drogą po kilku minutach zaznajamiania się z grą skupiłem się na wyłapywaniu błędów w tłumaczeniu bo kilka ich była; poza tym dość dziwaczne było też 'pole siłowe' dookoła akwenów wodnych nie pozwalające bohetrowi na wchodzenie do rzek, jezior... :P).
Sam program konwentu był diablom atrakcyjny i nie stanowił tylko tła a rzeczywiście był istotną częścią całego Konu. Najmocniej w głowie utkwiła mi prelekcja o błędach wszelakich wkultowych filmach (w zasadzie okazało się że prowadzącym czasu wystarczało tylko na Terminatora i Gatunek) która prócz wielu ciekawosek była po prostu przykładem najprawdziwszego kabaretowego podejścia do tematu (poznanie tego jak powstaje pewna reklamówka plus późniejsze obejrzenie jej - 'lot' papugi rulez - wymiotło!).
Absolutnie rewelacyjnie wypadły spotkania z Polconowymi gośćmi. Na pierwszy plan wysuwa się nieuzinkowa postać Johna Wicka - twórcy L5K, Siódmego Morza, wizjonera i naprawdę przesympatycznego człowieka. Spotkanie w którym rolę tłumacza pełnił lucek (wyraz dźwiękonaśladowczy, terefere, I dodge and counterattack! :D) zapełniło całą salę a tezy, celne spostrzeżenia i ogólna magia Wicka sprawiają że szybko się o nim nie zapomni. Aha, no i rzecz o której na blogu wspomniał już Kuba W. (:P) - John obiecał, że w kolejnej odsłonie Siódmego Morza pojawi Republika Sarmacji!! Niach, niach, będzie się dział ;-)
Na spotkaniu z Kubą Ćwiekiem nie zawiodłem się ani trochę, ba liczba newsów o nowych produkcjach twórcy Kłamcy była naprawdę spora i można liczyć na dość sporą ilość nowych tytułów. Feliks W. Kres okazał się diablo otwartym i bezpośrednim człowiekiem i spotkanie z nim przekonało mnie, że warto będzie (w końcu!) sięgnąć po którąś z jego powieści. Jacek Dukaj również okazał się sympatycznym gościem o nieprzeciętnym intelekcie ale i dużym luzie. A stworzenie "bunch of bounty hunters" z wiecznie uśmiechniętym Jeremym Bullochem też ma swoją wartość ;-)
No, ale żadne punkty programu nie zastąpią najlepszego co może spotkać człeka na konwencie - spotkań ze starymi znajomymi jak i poznawanie nowych. Jako, że nie chcę za bardzo się rozpisywać z góry podziekuję wszystkim dzięki którymi Polcon był tak dobry, w szczególności (w kolejności przypadkowej): bratu memu radgersowi, Wiciowi, iron_masterowi, Corrickowi, Scobinowi, Faustowi, Urkowi, TORowi, Simanowi, tłumowi ludzi poznanych z imion, pewnemu starszemu jegomościowi z którym nabijaliśmy się z dziwnych ofert pracy dla absolwentów Polibudy, YS, Eziego, halflinga i reszty obsługującej games room i dla wszystkich orgów!
Aby wspomnieć o dosłownie wszytskim wspomnę jeszcze że akredytacja przebiegała naprawdę sprawnie - ba, dzięki nie wysłaniu formularza i braku wcześniejszego wpłacenia pieniędzy w kolejce stałem tylko 15 minut a nie jak niektórzy 2 godziny ^^ Ze spaniem również nie było problemów (prócz początkowego newsa, że w salach współnych miejsc brak - rozwiązanie znalazło się jednak szybko). Jedyne co niektórych lekko irytowało to te 'kilometry' o które oddalone były akademiki i sale - dla mnie te 7 minut piechoty nie było niczym wielkim...
Uff, drugi Polcon mam już za sobą - za rok impreza przybierze całkowcie nowego wymiaru, ale jestem pewny że EuroCon nie zawiedzie naszych oczekiwań. Do zobaczyska gdzieś tam, kiedyś tam! :) I obyście nie musieli wstępować na teren gdzie żyją smoki :D